czwartek, 2 lutego 2017

Od Shinyi II

Lekcje mijały jak zazwyczaj; powtarzaliśmy wiedzę z poprzednich lat i nauczyliśmy się czegoś, czego jeszcze nie wiedzieliśmy (co zakładała podstawa programowa, lecz prawdą raczej nie było). W tym momencie siedziałem na lekcji fizyki i wyglądałem przez okno, podziwiając rozciągający się za nim widok skąpanego w strugach deszczu miasta. Miasta w którym żyłem odkąd pamiętam. Miasta, które co chwilę się zmienia, ciągle pozostając takie samo. Akashi'ego poznałem... Kiedy to było? Nie pamiętam. Dziwne... Im bardziej chciałem to sobie przypomnieć, tym bardziej zamglone stawało się owo wspomnienie. ...może naprawdę mam coś z pamięcią?
- Yamashita-kun - usłyszałem nagle szept dobiegający z bliska, który przywrócił mój umysł do teraźniejszości. Odwróciłem się w stronę Hattori'ego Mashimy, chłopaka, który niedawno dołączył do mojej klasy. Tak się złożyło, że razem siedzieliśmy prawie na każdej lekcji, co by znaczyło, że wcześniej ciągle siedziałem sam. Sam...? Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek siedział sam w ławce... - Zrobiłeś już wszystkie zadania? - przytaknąłem, więc kontynuował: - Mógłbyś mi pomóc z piątym? Wyszedł mi inny wynik i nie wiem, co zrobiłem źle...
Westchnąłem i zbliżyłem twarz do zeszytu, by móc odczytać jego drobne pismo. Natychmiast zauważyłem, że użył nie tego wzoru, którego powinien był użyć, więc mu o tym powiedziałem. Słuchał mnie tak uważnie jak nauczyciela, chłonąc każde moje słowo jak gąbka. Przypominał mi przez to kogoś, lecz nie mogłem sobie przypomnieć kogo. Przed oczami stawała mi jedynie rozmazana sylwetka niskiej osoby z błyszczącymi, szarymi oczami pełnymi podziwu. Miała długie, ciemne włosy, które delikatnie unosił wiatr. Jestem pewien, że to była dziewczyna, więc czemu tak bardzo przypomina mi Hattori'ego...?
- Hattori-kun, masz może siostrę? - zapytałem się go. Przez to wyraźnie drgnął i spojrzał na mnie z zaskoczeniem i czymś jeszcze. - O imieniu Ma... Ma... Maka...?
Na twarzy kolegi odmalowało się zdziwienie i coś podobnego do wzruszenia, jego oczy trochę się zeszkliły, jakby miał się zaraz rozpłakać. Już otwierał usta, by odpowiedzieć, lecz w tym momencie zadzwonił dzwonek. Szybko zebrał wszystkie swoje rzeczy, wsadził je do teczki i wybiegł z sali, nie czekając na to, aż nauczyciel się z nami pożegna. Siedziałem nieruchomo, nie wiedząc co myśleć o tym zajściu. Poczułem na sobie ciekawskie spojrzenia, więc także się spakowałem i poszedłem do szatni.
Ubierając kurtkę, próbowałem przypomnieć sobie więcej szczegółów o długowłosej dziewczynce o imieniu "Maka". Równie dobrze mogło to być jakieś zdrobnienie albo ksywka a jej imię brzmiało zupełnie inaczej. Zamknąłem oczy, widząc jedynie pustkę zasnutą mgłą. Przez ułamek sekundy zobaczyłem krwistoczerwone płomienie oraz poczułem nieznośnie ciepło i olbrzymią rozpacz, której nie sposób opisać. Obraz zniknął tak samo szybko jak się pojawił, lecz uczucie rozpaczy i pustki pozostało. Złapałem się za pierś, mój oddech brzmiał ciężko. Po chwili głębokiego oddychania uspokoiłem się i wyparłem te niechciane uczucia.
Pochyliłem się i zawiązałem buty, po czym złapałem plecak i ruszyłem do wyjścia. Za drzwiami czekał Akashi, którego wczoraj zaprosiłem do siebie do domu. Stał pod dachem, a w ręku trzymał czarny, składany parasol. Odwrócił się w moją stronę i powiedział:
- Witam ponownie, Shin-chan. Powiesz mi teraz o co chodziło z tym rano?
- Eee... Tak. To była - zacząłem. - jedna z cech mojej mocy. Tyle, że taka trochę niepewna. Gdy moje ciało nagle styka się z wodą, to całe się w nią zamienia, tak jak to widziałeś rano. Ale gdy będę przygotowany na to, że dotknę wody, to nic się nie dzieje. - Skupiłem się mocno, przeszedłem kilka kroków i wystawiłem rękę poza zasięg dachu. Uzbierałem na niej trochę kropel deszczu, które potem wylałem na chodnik. - I to tyle - skończyłem, patrząc się na Akashi'ego.
- Rozumiem - skwitował moją demonstrację tylko tym jednym słowem. - Chodźmy już. Jestem głodny.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Ale wiesz, że nie mam jeszcze przygotowanego obiadu, co nie, Akashi-kun?
- No to masz go szybko zrobić jak tylko wejdziemy do twojego domu, Shin-chan - odpowiedział, rozkładając parasol. Po chwili jednak go złożył, widząc, że się rozpogadza. Ruszył przed siebie.
- Tak, tak - odparłem z uśmiechem, szybko pokonując dystans między nami.
<Akashi...?>